"Czasem trzeba posiedzieć. I wtedy pomyśleć. Choćby się nic nie wymyśliło, trzeba sobie pomyśleć" /m/
Połowa września, przepiękny, późno-letni, wczesno-jesienny dzień. Stan "flow" na balkonie. Przerwa.
Co dalej?
Góry na horyzoncie, pod domem modrzewie. Kot obserwujący życie trochę spoza balkonu.
Na stoliku kartka w stylu luźno-góralskim. Jeszcze nie skończona, otwarta kompozycja.
Deski, czerwony motyl, dzikie róże. Chyba będzie dosyć prosta, wzory papierów same mówią za siebie.
Piątkowe wydarzenie (a dokładnie: czwartkowo-piątkowa noc) wybiły mnie z rytmu.
Ale jak zwykle...dałam radę.
Piszę w notesie z tematami do ArtJournala. Ten zapis obejmuje hasła: Wyobraźnia i Smutek. Pasuje.
Myślę o osobie, której właściwie nie znałam, a która wybrała drogę na drugą stronę. 30 parę lat życia.
Co musi się dziać w człowieku, aby podjąć radykalny i ostateczny krok?
Góralska kartka przede mną.
Proste, spokojne życie.
Tak by było najlepiej.
"(...) radykalny i ostateczny krok?" Może wielka potrzeba zmiany? Tak wielka, że człowiek oszaleje, jeżeli nic nie zmieni? Desperacja, a może ratunek? Z dwojga złego, może lepiej, kiedy ktoś podejmuje radykalne decyzje niż tkwi latami w nieszczęśliwej (dla niego oczywiście) sytuacji? Może nie ma tego złego...Może? pozdrawiam Cię!
OdpowiedzUsuńTej osoby już nie ma wśród nas. Mną to wstrząsnęło.
UsuńA inne radykalne decyzje? Decyzje zmiany? Czasem faktycznie są one konieczne, aby nie zwariować.
bardzo głęboki wpis, niestety ja też zawsze zastanawiam się co kieruje osobami ktore wybierają taki krok, w stosunku do siebie nigdy tego nie zrozumiem, myślę, że chyba nikt nie jest w stanie, bo przecież mamy je jedno i jak hmm zdesperowanym(?) zrozpaconym(?) czy szalonym (??) trzeba być by samemu je sobie odebrać...
OdpowiedzUsuńNie wiem. Nie rozumiem. Ale tego się chyba nie da zrozumieć.
OdpowiedzUsuń